film rozczarował mnie bardzo, początek był niezły, ale od połowy coraz gorzej, pomysł wyeksploatowany, fabuła przewidywalna, realizacja marna, depp zaskakująco słabiutki, ogólnie kiepsko :(
A mnie całkiem przypadł go gustu.
Swoją drogą, obecnie większość filmów to wariacja na temat x.
Johny jak dla mnie wypadł jak należy, chociaż może postać troszkę podobna jak w dziewiątych wrotach.
Uważam, że decyzją o poświęceniu czasu na ten film była właściwa.
ja Deppa lubię, ale w tym filmie nie był dla mnie przekonujący. Na początku może i był dość wiarygodny - taki zakręcony pisarz po rozstaniu z żoną, z problemami, ale potem już nie czułam tego jego obłędu - miałam wrażenie, że oglądam robota
Obejrzałem to jeszcze raz, ale nie znajduję tego o czym piszesz.
Z resztą, nie uważam się za znawcę warsztatu aktorskiego i oceniam tak jak czuję.
A czuję, że był dobry :)
SPOILER!
Same tematy z pozytywnymi opiniami i zachwytami. Ale czym się tu zachwycać? Kiedy po raz pierwszy pojawia się na ekranie podejrzany facet w kapeluszu, myślisz: 'zapewne jest to imaginacja głównego bohatera'. Następnie przez resztę filmu się w tym utwierdzasz. Przynajmniej tak było w moim przypadku.
I do tego Depp w roli Mort'ego przejawia w sobie cechy Jacka Sparrowa, choć w tej kategorii bezkonkurencyjnie wygrywa bohater filmu 'Turysta'.
Jakoś nie odnajduję w ''Turyście'' Jacka Sparrowa, ale cóż.
I trochę to razi... kwęczeć nad filmem, jak się nawet nie umie poprawnie nazwiska aktora napisać...to tak jak Polacy, którzy 'obrażają' albo w swoim mniemaniu traktują kogoś 'ciętą ripostą' gdzie byków ort w wulgaryzmach/przekleństwach od groma. Yuck.
U mnie było podobnie, jedynymi rzeczami, których w filmie się nie spodziewałem to geneza nazwiska Shoot-her i końcówka. Myślałem, że skończy się dennie, jak Ted uratuje Amy, a tu miła ciekawostka. A tak swoją drogą, wg mnie Depp zagrał co najmniej przyzwoicie.
Czasem żałuję, że na filmwebie nie ma przycisku "Lubię to" :) Ale naprawdę TO lubię.